Prezydent Donald Trump odroczył o miesiąc, do 1 czerwca, wejście w życie ceł na stal i aluminium importowanych z UE, Kanady i Meksyku. Odwetowe cła w wysokości 25 proc. na stal i 10 proc. na aluminium miały wejść w życie we wtorek 1 maja.
Unia Europejska ostro skrytykowała zapowiedzianą w marcu decyzję prezydenta Donalda Trumpa o wprowadzeniu karnych ceł na produkty stalowe i aluminiowe sprowadzane do Stanów Zjednoczonych.
Komisja wydała we wtorek rano oświadczenie po ogłoszeniu przez USA przedłużenia do 1 czerwca zwolnienia UE z ceł importowych na stal i aluminium.
Wskazała, że nadwyżka mocy produkcyjnych w sektorze stalowym i aluminiowym to nie efekt działań UE. Wręcz przeciwnie, w ciągu ostatnich miesięcy UE zaangażowała się na wszystkich możliwych szczeblach (w rozmowy) ze Stanami Zjednoczonymi i innymi partnerami, aby znaleźć rozwiązanie tego problemu" - podkreśliła.
UE wskazała też na swoją gotowość do dyskusji na temat aktualnych kwestii związanych z dostępem do rynku, ale też podkreśliła, że jako długoletni partner i przyjaciel Stanów Zjednoczonych nie zamierza negocjować "pod groźbą". "Każdy przyszły program prac (rozmów - PAP) transatlantyckich musi być zrównoważony i obopólnie korzystny" - zaznaczyła KE.
Szef Parlamentu Europejskiego Antonio Tajani wyraził we wtorek niezadowolenie z powodu decyzji amerykańskiej administracji o odroczeniu do 1 czerwca wejścia w życie nałożonych na UE ceł na stal i aluminium. "To nie wystarczy" - napisał na Twitterze.
Europejska komisarz ds. handlu Cecilia Malmstroem kontaktowała się z sekretarzem handlu USA Wilburem Rossem i przedstawicielem handlowym USA Robertem Lighthizerem w ciągu ostatnich tygodni. Dyskusje te będą kontynuowane.
Niemiecki rząd poinformował, że przyjął tę decyzję do wiadomości, ale oczekuje, że zwolnienie od opłat celnych pozostanie, jak to określono, "stałym wyjątkiem". "Szczególnie ważne jest, że Unia Europejska szukała dialogu ze Stanami Zjednoczonymi i nadal będzie do niego dążyć" - podkreślono w wydanym oświadczeniu.
Wyłączenie do czerwca Unii Europejskiej spod nowych amerykańskich ceł na import stali i aluminium to rezultat obiecujących rozmów, mających zmniejszyć napięcie w relacjach handlowych - oświadczył we wtorek minister handlu USA Wilbur Ross.
Jak dodał, nie spodziewa się, by podobne wyłączenia stały się w przyszłości stałą praktyką.
"Prowadzimy potencjalnie owocne dyskusje o ogólnym obniżeniu napięć w relacjach handlowych - poinformował Ross w wywiadzie dla telewizji CNBC. - Nie wydaje mi się, byśmy zamierzali przyznawać wydłużone wyłączenia, podważałoby to celowość (nowych ceł)."
Powiedział też, że administracja USA jest przygotowana na nałożenie ceł na Chiny, jeśli wysłana do Pekinu amerykańska delegacja nie zdoła wypracować z tamtejszymi władzami porozumienia zmniejszającego nierównowagę handlową między obu krajami. "Tak czy inaczej zajmiemy się tym powracającym problemem w handlu z Chinami" - zapowiedział Ross.
W reakcji na protekcjonistyczne decyzje Białego Domu, UE zapowiedziała wprowadzenie odwetowych ceł na towary eksportowane przez USA, w tym m. in. na produkty takie jak burbon (amerykańska whisky) i motocykle marki Harley Davidson. Pochodzą one ze stanów, w których Republikanów czeka ciężka przeprawa wyborach do Izby Reprezentantów i Senatu w listopadzie b.r.
Amerykańskie sankcje handlowe były tematem rozmów prezydenta Trumpa z prezydentem Francji Emmanuelem Macronem i kanclerzem Niemiec Angelą Merkel, którzy gościli w Białym Domu w ub. tygodniu.
Meksyk i Kanada obecnie renegocjują ze Stanami Zjednoczonymi historyczny układ NAFTA o wolnym handlu ze Stanami Zjednoczonymi.
Jak poinformował we wtorek dziennik "The Wall Street Journal" - Argentyna, Brazylia i Australia osiągnęły "w zasadzie porozumienie z USA - umożliwiające uniknięcie dodatkowych ceł na swoje produkty stalowe i aluminiowe i zgodziły się na system kontyngentów tych produktów.
Karne amerykańskie cła wynoszące 25 procent na stal i 10 procent na aluminium obejmuje już eksport do USA z Rosji, Chin i Japonii i innych państw.
Ogłoszona przez prezydenta Trumpa w marcu br. decyzja zaowocowała spadkami na giełdach, protestami szefów firm, których produkcja jest uzależniona od tych surowców i groźbą odwetu ze strony partnerów handlowych USA.
Zdaniem ekspertów decyzja prezydenta Trumpa, była spełnieniem obietnicy wyborczej dla elektoratu ze stanów tzw. "Pasa rdzy" (głównie Środkowy Zachód USA), w których konkurencja ze strony taniej stali i aluminium z zagranicy spowodowała załamanie się produkcji przemysłowej i duże bezrobocie.
Protekcjonistyczną decyzję amerykańskiego prezydenta poparli przedstawiciele amerykańskich producentów stali i aluminium, tradycyjnie związana z Partią Demokratyczną centrala związkowa AFL/CIO oraz nieliczni ustawodawcy z opozycyjnej obecnie Partii Demokratycznej głównie ze stanów Pasa rdzy.
Z Waszyngtonu Tadeusz Zachurski