Wczorajsza obrona Wall Street przed spadkami i w efekcie wzrostowe zamknięcia sesji, wzmocnione przez dzisiejsze wzrosty na azjatyckich parkietach, zapewniła warszawskiej giełdzie wzrostowe otwarcie i nowe historyczne rekordy na indeksie WIG. Chwilę później jednak giełdowe byki nieco odpuściły i indeksy zaczęły się osuwać. Losy wtorkowej sesji pozostają jednak kwestią otwartą i powinny się rozstrzygnąć w drugiej połowie dnia.
Po pierwszych pięciu kwadransach notowań WIG20 rósł o 0,29 proc. do 2467,04 pkt. Podobne niewielkie wzrosty miały miejsce w przypadku pozostałych indeksów.
Wall Street zapewniło rano wzrostowe otwarcie na GPW, ale równocześnie jest też… największym zagrożeniem dla GPW. Po 4 kolejnych wzrostowych sesjach w USA rośnie tam bowiem ryzyko realizacji zysków. Szczególnie, że w ostatnich 4 miesiącach był to tam pewien standard. W praktyce o tym, czy wtorkowa sesja na Wall Street rozpocznie się od wzrostów, wspierając przy okazji warszawskie indeksy, czy jednak od spadków, zdecydują spółki publikujące przed jej rozpoczęciem wyniki kwartalne. Pochwali się nimi m.in. BoNY Mellon, Halliburton, Johnson&Johnson, Philip Morris, Procter & Gamble i Travelers.
Po pierwszej godzinie handlu w indeksie WIG20 drożały akcje 10 z 20 spółek. Najwięcej KGHM-u, który rósł o 1,92 proc. do 172,95 zł, wspierany przez wysokie ceny miedzi na świecie.
W grupie rosnących spółek znalazł się również bohater poniedziałkowej sesji – Mercator Medical. Początek sesji upłynął pod znakiem odbicia, po wczorajszym silnym tąpnięciu o 23,47 proc. do 119 zł, co na koniec dnia sprowadziło kurs do poziomów nieoglądanych od lipca 2020 roku. Przyczyną tego tąpnięcia były rozczarowujące wyniki za III kwartał br. (zysk netto spadł do 36,3 mln zł z 355,8 mln zł rok wcześniej, a przychody do 361,8 mln zł z 603,9 mln zł). Dziś Mercator Medical odbija w górę o 2,52 proc. i za jedną akcję trzeba zapłacić 121,90 zł, po tym jak tuż po otwarciu kurs spadł do 116,85 zł. Perspektywy nie wyglądają jednak dobrze. Wzrosty to tylko odreagowanie poniedziałkowej przeceny. I to z małymi szansami na mocniejszą korektę. Otworzona wczoraj szeroka luka bessy plus zdecydowane wybicie poniżej lokalnego dołka z pierwszych dni października (131,50 zł), jasno pokazują kto obecnie rozdaje karty. Dlatego już teraz warto oswoić się z myślą o kontynuacji spadków w kierunku okrągłego poziomu 100 zł.
Odreagowanie spadków napędza też notowania PCF Group. I to drugi kolejny dzień. Dziś kurs gamingowej spółki idzie w górę o 4,91 proc. do 44,42 zł, po skoku o 4,8 proc. wczoraj i po tym jak przed weekendem akcje te były rekordowo tanie. Impulsem do odbicia okazały się transakcje z udziałem prezesa (Sebastian Wojciechowski kupił akcje PCF Group za ponad 674 tys. zł) oraz nowa rekomendacja z BM Santander.
Po wynikach drożeją akcje Quercus TFI. Za jedną trzeba zapłacić 4,46 zł, czyli o 1,83 proc. więcej niż wczoraj. W III kwartale br. zysk netto Quercus TFI wzrósł o ponad 46 proc. do 4,1 mln zł. Zysk bez zdarzeń jednorazowych wzrósł do 4,3 mln zł z 2,4 mln zł rok wcześniej, a przychody z działalności operacyjnej wzrosły o prawie 32 proc. do 15,3 mln zł. Jak poinformowała spółka w tym roku zarządzane przez nią aktywna wzrosły o 37 proc. do 3,94 mld zł.
Tuż przed godziną 10:00 mocny podskoczyły notowania Pharmeny, rosnąc o 9,62 proc. do 10,94 zł, a przede wszystkim wybijając się górą z 3-miesięcznej konsolidacji. Na tę chwilę trudno wskazać bezpośrednią przyczynę tego nagłego wystrzału. Nie jest jednak wykluczone, że jak to niejednokrotnie na GPW bywało, kolejne godziny lub dni przyniosą rozwiązanie tej giełdowej zagadki.