REKLAMA

WIG-Ukraina pod presją rosyjskich wojsk

Michał Kubicki2021-11-16 10:30redaktor Bankier.pl
publikacja
2021-11-16 10:30

Wydaje się, że wszystko do tej pory sprzyjało organicznemu rozwojowi ukraińskich spółek notowanych na GPW. Te w większości skoncentrowane wokół branży rolno-spożywczej czerpały korzyści z szybujących w górę cen za takie towary jak pszenica, kukurydza, mleko, oleje roślinne czy cukier.

WIG-Ukraina pod presją rosyjskich wojsk
WIG-Ukraina pod presją rosyjskich wojsk
fot. spacedrone808 / / Shutterstock

Indeks cen żywności Organizacji Narodów Zjednoczonych do sprawa Wyżywienia i Rolnictwa (FAO) w każdym kolejnym miesiącu bije wieloletnie rekordy. Tak było we wrześniu, gdy osiągając 129,2 pkt, był najwyżej od 10 lat, oraz w październiku, gdy wspiął się jeszcze wyżej, na 133,2 pkt. - najwięcej w historii, a w dodatku notując roczną dynamikę wzrostu o 31,5 proc. Wśród tworzących go subindeksów drożało wszystko: mięso o 22,1 proc., nabiał o 15,5 proc., zboża o 22,8 proc., a najwięcej oleje o 73,7 proc. i cukier o 40,6 proc.

 Towar

Średnia cena PLN/ t w III kw.

       Zmiana rdr

pszenica

943

27,6 proc.

kukurydza

1044

26,3 proc.

rzepak

2 274

37,1 proc.

Źródło: raport kwartalny Grupy Azoty

Nowy minister rolnictwa Henryk Kowalczyk przekonywał, że nic nie wskazuje na to, by wzrost tych cen w najbliższym czasie miał się zatrzymać. Przemawiają za tym rosnące ceny nawozów azotowych w ślad za cenami gazu ziemnego czy cenami nawozów potasowych rosnących ze względu na sankcję nakładane na Białoruś, która jest jednym z głównych producentów. Dalszy wzrost cen wydaje się być nieunikniony.

Zaznaczmy, że nie tylko ceny mają wpływ na dobrą kondycję ukraińskich producentów. Jak raportowały spółki, to także dobre warunki pogodowe, większa powierzchnia zasianego areału upraw oraz lepsza wydajność z hektara. Industrial Milk Company (IMC) donosiła w swoim raporcie, że wydajność zbiorów, np. słonecznika uprawianego do produkcji oleju, osiągnęła w poprzednim kwartale drugi wynik w historii spółki.

Bankier.pl

Jak donosił PAP Biznes, ukraińskie Ministerstwo Polityki Rolnej i Żywności poinformowało, że spodziewa się w następnym sezonie 2021/2022 jeszcze większych zbiorów, mimo że poprzednie dotyczące zbóż wczesnych były rekordowe w całej historii Ukrainy.

Przypomnijmy, że od covidowego dołka z marca 2020 r. do ostatniego szczytu z października 2021 r. indeks zanotował wzrost o ponad 145 proc. Milkiland, czyli jedna z gwiazd październikowych rajdów, przez rok dała zarobić inwestorom ponad 350 proc., z czego większość to wzrost z końca października.

Bloomberg Chartmaker


Wygląda na to, że ukraińskie spółki mają okres niebywałej koniunktury, który w dodatku potrafią monetyzować. Wyniki opublikowane przez Astartę czy IMC za III kwartały potwierdzają bardzo dobrą kondycję ukraińskiego sektora rolno-spożywczego. Do tego spółki te dzielą się swoimi zyskami z akcjonariuszami. Astarta na dywidendę przeznaczyła w tym roku 12,5 mln euro. Kernel podjął uchwałę o skupie akcji własnych do maksymalnej kwoty 250 mln dolarów, jednak jak się okazało, żaden z akcjonariuszy nie odpowiedział na to zaproszenie. Stąd wniosek, że zaproponowana cena nie jest wystarczająca.

I rzeczywiście, ukraińskie firmy z sektora rolnego wydają się mocno niedowartościowane w porównaniu do innych tego typu na świecie. Wskaźnik cena/EBITDA kształtuje się na poziomie 3-4x w przypadku Kernela, Astarta to ok. 2x, podczas gdy na świecie firmy z tego sektora wyceniane są na poziomie ok. 10xEBITDA. Widać tu duży potencjał do wzrostu wyceny - mówił w rozmowie z PAP Jakub Szkopek, analityk Biura Maklerskiego mBanku.

Nawet wysokie ceny nawozów zdają się nie przeszkadzać spółkom, które tłumaczą, że dzięki skali prowadzonej działalności oraz zastosowanej technologii upraw ceny nawozów nie przekładają się na wydajność. Tak jest np. w przypadku grupy IMC, która zaznacza w komentarzu dla PAP Biznes, że wpływ na stronę kosztową nie będzie drastycznie duży i wyniesie ok 11-14 proc. w 2022 r.  

Kreml straszy inwestorów

Złoty czas dla ukraińskich spółek nie może jednak trwać w oderwaniu od sytuacji wokół ukraińsko-rosyjskiej granicy, która już nieraz była powodem ucieczki kapitału z powodu ryzyka politycznego związanego z działaniami rosyjskimi.

W tym roku jest to już druga taka sytuacja, w której zwiększona aktywność wojsk rosyjskich przekłada się na handel akcjami ukraińskich spółek na warszawskiej giełdzie. W kwietniu bieżącego roku na informację o zwiększonej mobilności wojsk na granicy WIG-Ukraina zareagował ponad 11 proc. przeceną indeksu. A pamiętajmy o roku 2014 r., kiedy nastąpił proces przejęcia Półwyspu Krymskiego i destabilizacji wschodnich obwodów Ukrainy. W tym czasie indeks ukraińskich spółek w okresie nieco ponad roku napiętej sytuacji politycznej stracił ponad 60 proc.  

Teraz pierwsze informacje o koncentracji wojsk rosyjskich zaczęły pojawiać się w ostatni weekend października. Mimo początkowych komunikatów Ministerstwa Obrony Ukrainy dementujących doniesienia zagranicznych agencji, kolejne dni zaczęły przynosić nowe informacje i zdjęcia satelitarne pokazujące zgrupowanie wojsk rosyjskich.

Obecnie od szczytu osiągniętego 25 października indeks ukraińskich spółek zniżkuje już o prawie 10 proc. Wczorajsza sesja zakończyła się zejściem o 3,31 proc., na poziom okrągłych 700 pkt. W dodatku właśnie od drugiej połowy października w okresie spadkowym obserwujemy większe obroty na indeksie, które bez wyraźnej kontry ze strony popytowej mogą świadczyć o procesie realizacji zysków.

Ryzyko politycznego napięcia pogłębia się każdego dnia. Nowe doniesienia stawiają sprawę jeszcze bardziej poważnie. Jak przekazała agencja informacyjna AFP, prezydent Francji Emmanuel Macron oświadczył w rozmowie telefonicznej z prezydentem Rosji Władimirem Putinem, że Francja jest gotowa bronić integralności terytorialnej Ukrainy.

Taka twarda deklaracja może oznaczać, że rosyjskie plany co do dalszej destabilizacji Ukrainy są odbierane na zachodzie bardzo poważnie. Pojawiające się coraz częściej w ostatnich kilku dniach doniesienia o przemieszczeniach rosyjskich wojsk pod granicę z Ukrainą rzucają się cieniem na stabilność regionu i prowadzonych tam biznesów. Pamiętamy, jaki los spotkał choćby węglowy CoalEnergy, który stracił kopalnie znajdujące się na terenach kontrolowanych przez separatystów. Na uwagę zasługuje także fakt, że Władimir Putin geopolityczne ruchy wykonuje zazwyczaj, kiedy ceny ropy osiągają swoje kilkuletnie maksima. Tak było z Gruzją w 2008 r. i Ukrainą w 2014 r. Oby nie było tak teraz, kiedy ropa jest notowana najwyżej od kilku lat.

Źródło:
Michał Kubicki
Michał Kubicki
redaktor Bankier.pl

Redaktor działu Rynki Bankier.pl. Absolwent finansów i rachunkowości na UMCS w Lublinie. W czasie studiów zainteresował się giełdą i rynkami finansowymi, które to zainteresowania rozwinął na SGH w Warszawie na kierunku Bankowość Inwestycyjna. Na co dzień obserwuje notowania warszawskiej giełdy, by przekazać czytelnikom portalu najważniejsze informacje z parkietu oraz przybliżyć istotne wiadomości ze spółek. Telefon 728 927 242

Tematy
Wygodna Pożyczka, gdzie chcesz i na co chcesz!

Wygodna Pożyczka, gdzie chcesz i na co chcesz!

Komentarze (4)

dodaj komentarz
po_co
To jest dopiero efektywna wojna - nie potrzeba rozlewu kropli krwi żeby doprowadzić gospodarkę kraju do problemów.

Czołgi to dziś pieśń przeszłości, sprawdziły się w poprzedniej wojnie ale dziś nie mają żadnego sensownego zastosowania - można natomiast zaparkować je pod granicą i dzięki temu 50 ton bezużytecznego żelastwa
To jest dopiero efektywna wojna - nie potrzeba rozlewu kropli krwi żeby doprowadzić gospodarkę kraju do problemów.

Czołgi to dziś pieśń przeszłości, sprawdziły się w poprzedniej wojnie ale dziś nie mają żadnego sensownego zastosowania - można natomiast zaparkować je pod granicą i dzięki temu 50 ton bezużytecznego żelastwa robi więcej szkody niż pozwala na to jego rzeczywista skuteczność bojowa.
kenn
"50 ton bezużytecznego żelastwa robi więcej szkody niż pozwala na to jego rzeczywista skuteczność bojowa"

- dokładnie. szopka jak nic
po_co odpowiada kenn
Zakładam, że w dzisiejszym konflikcie zbrojnym czołgi nie będą odgrywać zasadniczego znaczenia.
Wysyłając do boju wojska elektroniczne, które nie tylko zaatakują system ale i skutecznie go sparaliżują można wyrządzić dużo więcej szkody.
Doskonałym przykładem może być Grecja gdzie zablokowano system bankowy i pozwolono ludziom
Zakładam, że w dzisiejszym konflikcie zbrojnym czołgi nie będą odgrywać zasadniczego znaczenia.
Wysyłając do boju wojska elektroniczne, które nie tylko zaatakują system ale i skutecznie go sparaliżują można wyrządzić dużo więcej szkody.
Doskonałym przykładem może być Grecja gdzie zablokowano system bankowy i pozwolono ludziom wypłacać tylko ograniczoną ilość gotówki, co prawda nie była to wojna per se natomiast dobitnie pokazuje gdzie jesteśmy.
Odcięcie ludności danego kraju od infrastruktury elektronicznej może skutkować tym, że ludzie nie będą w stanie realnie ocenić sytuacji bo starsi się oduczyli, a młodsi nie wiedzą gdzie poza Internetem szukać wiedzy.

Zanim czołg pojawi się na placu boju to już dawno działania elektroniczne, a w dalszej kolejności lotnictwo przygotują mu do tego "bezpieczny" grunt.

Mimo to, duże zagęszczenie czołgów daje w pewnym sensie jasny komunikat - "jak coś to jesteśmy gotowi".
Widać, że to wystarczy więc po co rozlewać krew, brudzić sobie ręce i narażać na krytykę oraz sankcję?
kenn odpowiada po_co
"w dzisiejszym konflikcie zbrojnym czołgi nie będą odgrywać zasadniczego znaczenia"

- oczywiście że nie :D To pokazówka dla naiwnych.

Powiązane: Wojna w Ukrainie

Polecane

Najnowsze

Popularne

Ważne linki