Rok poprzedni był rozczarowaniem dla inwestujących w złoto i jeszcze większą porażką dla zwolenników srebra. Rok rozpoczęty przynosi nowe szanse dla odstawionego na bok sektora metali szlachetnych, ale wielkich „fajerwerków” raczej nie należy się spodziewać.
Inwestycyjnym i ekonomicznym tematem numer jeden roku 2021 bezapelacyjnie została inflacja, która w wielu największych gospodarek świata osiągnęła rozmiary niewidziane od dekad. Inflacja kilkukrotnie przekraczająca oficjalne cele banków centralnych nie spotkała się ze zdecydowaną odpowiedzią tych ostatnich. Stopy procentowe podnosiły głównie kraje rozwijające się, ale amerykańska Rezerwa Federalna oraz Europejski Bank Centralny przez cały 2021 rok trzymały stopy procentowe w pobliżu zera, równocześnie pompując w gospodarkę setki miliardów euro i dolarów miesięcznie.
Metale szlachetne zawiodły inwestorów
Szalejąca inflacja, realnie głęboko ujemne stopy procentowe, potężny „dodruk” pieniądza przez Fed i EBC, bezprecedensowe deficyty fiskalne, wysokie zadłużenie gospodarki oraz niepewność związana z pandemią Covid-19… Wydawało się, że są to idealne warunki dla wystrzału cen metali szlachetnych. Te jednak odmówiły współpracy z oczekiwaniami inwestorów. Po dwóch latach znakomitych osiągów (odpowiednio +18,9% w 2019 i +24,4% w 2020 r.) dolarowe notowania złota zakończyły ubiegły rok 3,5% pod kreską.
Notowania kontraktów terminowych na złoto zaczynały rok 2021 na poziomie niespełna 1900 dolarów za uncję. W pierwszych dniach stycznia sięgnęły 1962,50 USD/oz. i jak się później okazało, było to tegoroczne maksimum. Rozpoczęta jeszcze w sierpniu 2020 spadkowa korekta trwała do końca marca i zakończyła się eleganckim podwójnym dnem na poziomie ok. 1675 USD/oz. I to było tegoroczne minimum. Jednakże do końca roku rynkowi złota nie udało się powrócić do trendu wzrostowego. Tym bardziej, że w sierpniu doszło do ordynarnej próby manipulacji rynkiem kontraktów terminowych.
Jeszcze większym rozczarowaniem okazało się srebro, które pomimo bardzo obiecującego początku roku i próby wyciśnięcia banków bulionowych z krótkich pozycji przyniosło inwestorom dotkliwe straty, w ujęciu dolarowym zniżkując o prawie 12%. A to i tak lepiej niż gwiazda ostatnich lat – notowania palladu zakończyły rok 2021 ze stratą przeszło 22%. Zawiodła także platyna, która została przeceniona o 10,5%. Generalnie rynki metali szlachetnych były w zasadzie jedynym segmentem rynku finansowego, którego nie objęła „hossa wszystkiego” .
Tak słabe wyniki metali szlachetnych kontrastowały z silną hossą na rynkach surowcowych (indeks CRB poszedł w górę o prawie 40%) oraz z wynikami Wall Street, gdzie S&P500 dał zarobić prawie 27%, a Nasdaq ponad 21%. Globalny rynek akcji ilustrowany przez indeks MSCI World przyniósł stopę zwrotu rzędu 22,5%. Klasą samą dla siebie były kryptowaluty, gdzie pomimo słabej końcówki roku bitcoin przyniósł zwrot blisko 60%. Na pocieszenie można dodać tylko, że ekspozycja na złoto pozwoliła obronić portfel polskiego inwestora przed deprecjacją złotego. Liczona w PLN stopa zwrotu ze złota wyniosła 4,1%, a pod koniec listopada ceny kruszcu wyrażone w polskiej walucie wyrównały nominalny rekord z sierpnia 2020.
Główne trendy roku 2022
Wiele wskazuje na to, że rok 2022 będzie inny od swego poprzednika. Po pierwsze, pandemia Covid-19 powinna już definitywnie wygasać, więc światu odpadnie istotny czynnik niepewności. Po drugie, wraz z nią wygaszone zostaną nadzwyczajne covidowe „stymulanty”, które były lejtmotywem roku 2021. Prawdopodobnie nie będzie już nowych bilionów dolarów transferów fiskalnych i finansowanych „dodrukiem” pieniądza przez banki centralne. Po trzecie, Fed zacznie wreszcie normalizować politykę pieniężną, kończąc QE i dokonując kilku (trzech? czterech?) podwyżek stóp procentowych. Teoretycznie wszystko to są czynniki negatywnie wpływające na wycenę złota jako bezpiecznego aktywa i polisy ubezpieczeniowej przed szaleństwami władzy.
Tyle że równocześnie inflacja nie ustąpi. Inflacyjny dżin raz wypuszczony z butelki nie da się w niej tak łatwo zamknąć. Inflacja w Stanach Zjednoczonych i w większości gospodarek świata zapewne pozostanie bardzo wysoka i nie zacznie spadać sama z siebie. A zatem realne stopy procentowe w większości krajów świata pozostaną głęboko ujemne, uderzając w wyceny papierów przynoszących stały dochód i premiując metale szlachetne.
Wzrost gospodarczy powinien pozostać dodatni, ale z kwartału na kwartał zapewne będzie coraz słabszy. Konsumenci w skali makro wciąż mają ogromne „covidowe” oszczędności, których wydawanie będzie napędzać zarówno wzrost PKB jak i inflację CPI. Zaryzykuję jednak tezę, że ten pierwszy coraz słabiej, a tą drugą wciąż mocno. Klasyczna recesja – rozumiana jako spadek PKB lub wzrost bezrobocia – moim zdaniem w tym roku nam nie grozi. W efekcie otrzymamy kontynuację fazy inflacyjnego spowolnienia gospodarczego, które raczej będzie promowało defensywne zarządzanie kapitałem.
Wielką niewiadomą pozostaje zachowanie dolara. W roku 2021 umocnienie amerykańskiej waluty zaskoczyło praktycznie wszystkich rynkowych analityków, przy okazji obniżając dolarowe notowania metali szlachetnych. Prognozy na rok 2022 także zakładają osłabienie dolara, ale przy Fedzie podnoszącym stopy i EBC trzymającym je w sferze niedodatniej może o to być trudno. O ile wartość dolara pozostaje jedną z ważniejszych kwestii dla inwestorów globalnych, to już z punktu widzenia inwestora z Polski sprawa ta nie jest już tak jednoznaczna. Przekonaliśmy się o tym w ubiegłym roku, gdy za sprawą osłabienia złotego pomimo ujemnej stopy zwrotu w USD złoto dowiozło dodatni wynik wyrażony w PLN.
Sceptycyzm analityków
Patrząc przez pryzmat analizy technicznej możemy powiedzieć, że od marca 2021 roku notowania złota znajdują się w trendzie bocznym, wahając się w przedziale 1675-1915 USD/oz. Optymiści powiedzą, że to długa i męcząca konsolidacja przed wyznaczeniem nowych szczytów. Pesymista może przywołać okres od jesieni 2011 do kwietnia 2013, gdy równie długi marazm zakończył się potężną i długotrwałą bessą.
Jednakże z kontrariańskiego punktu widzenia sporym plusem jest fakt, że obecnie mało kto wiąże ze złotem większe nadzieje. Królewski metal praktycznie zniknął z radarów głównych mediów finansowych. O złocie od wielu miesięcy jest cicho lub wręcz bardzo cicho. I dobrze. Bo zbytnie „wygrzanie” zainteresowania w 2020 roku zakończyło się straconym dla metali szlachetnych rokiem 2021.
Prognozy cen złota w 2022 roku (w USD/oz.) | ||||
---|---|---|---|---|
I kw. 22 | II kw. 22 | III kw. 22 | IV kw. 22 | |
Mediana | 1 775 | 1 750 | 1 700 | 1 680 |
Średnia | 1 745 | 1 728 | 1 700 | 1 691 |
Najwyższa | 1 820 | 1 850 | 1 850 | 1 900 |
Najniższa | 1 600 | 1 500 | 1 500 | 1 500 |
Źródło: Bloomberg. Stan na 27.12.2021 r. |
Sceptycyzmem wieje także z prognoz rynkowych analityków. Pod koniec grudnia w bazie danych Bloomberga znajdowało się jedynie 10 aktualnych prognoz dla kursu XAU/USD (czyli ceny złota wyrażonej w dolarze amerykańskim). Mediana tych prognoz każe się spodziewać, że rok 2022 złoto zakończy przy kursie 1 680 USD/oz., a więc na poziomie zeszłorocznych minimów i zarazem o prawie 8% poniżej obecnych poziomów (ok. 1822 USD/oz). Zakres prognoz rozpościera się od 1500 USD/ oz. (Deutsche Bank) do 1900 USD/oz. (Commerzbank). Zatem ani jeden zespół analityczny nie spodziewa się pobicia nominalnego rekordu z 2020roku (2077 USD/oz.). Trudno o silniejszy kontrarny sygnał kupna :-).
Osobiście preferuję podejście portfelowe. W ramach którego złoto jest tylko jednym ze składników zdywersyfikowanego i długoterminowego portfela inwestycyjnego, a nie celem samym w sobie. Dla mnie inwestowanie nie jest substytutem obstawiania wyścigów konnych, na których typujemy wyniki konkretnej szkapy. Jeżeli rok 2022 będzie podobny do swojego poprzednika, to złoto pewnie nie zabłyśnie. I nie ma się wtedy czym martwić, bo pozostałe składowe naszego portfela z nawiązką pozwolą nam to odrobić. A jeśli stanie się inaczej, to złoto może pozostać jedyną częścią portfela, która przyniesie inwestorowi przyzwoitą stopę zwrotu